czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 9 ♥

  Camille wróciła do domu późnym wieczorem. Była bardzo zmęczona, bo długo siedziała w szpitalu u swojej przyjaciółki, ale w końcu Alice powiedziała, że chce zostać sama.
    Dziewczyna weszła do kuchni i otworzyła lodówkę. Wyciągnęła wszystkie warzywa jakie znalazła  i zaczęła je kroić. Jej rana po igle jeszcze się do końca nie zagoiła i gdy dziewczyna wyciskała sok z cytryny do herbaty, rana strasznie piekła. Potem obmyła dłoń dużą ilością wody, wzięła sałatkę i poszła do salonu. Przypomniało jej się, że wypożyczyła książkę z biblioteki miejskiej. Wyciągnęła ją z torby i zaczęła czytać pierwszą stronę, jedząc jednocześnie sałatkę. Miała jeszcze przynajmniej godzinę spokoju, bo jej mama z braćmi poszła do stomatologa.
    Nawet nie wiedziała, kiedy minęło półtorej godziny, od kiedy zaczęła czytać. Usłyszała dobiegające z zewnątrz głosy jęczących braci.
- Mamo ten ząb mnie boli, a przed wizytą nie booolał.
- No właśnie.- przyznał mu rację drugi.- Ta pani nam je zepsuła.
    Dziewczyna parsknęła śmiechem.
- Camille! Jesteś już?!- krzyknęła pani Lampblack, wchodząc do domu.
- Tak! Siedzę w salonie!- odkrzyknęła.
    Po chwili matka pokazała się w drzwiach.
- Skarbie, mogłabyś zająć się braćmi?- poprosiła.
- Dobrze.- powiedziała Cam, chociaż wcale nie miała na to ochoty, ale nie miała także ochoty na kłótnie, więc się zgodziła.
- Dziękuję. Będę za jakieś 2 godziny.- oznajmiła pani Sophia i poszła w stronę drzwi. Jednak wróciła się jeszcze na chwilę.- Zapomniałabym. Niedługo powinien wpaść tu nowy sąsiad ze swoim synem, Przeproś go ode mnie i powiedz, że miałam coś naprawdę ważnego do załatwienia. Zaproś ich na herbatę. Niech chłopcy się pobawią, może uda mi się wrócić wcześniej. W szafce nad kuchenką są ciasta, możesz poczęstować tego pana i chłopców. A jeśli....
- Mamo.-przerwała jej Camille.- Umiem przyjmować gości, a ty idź, bo się przecież śpieszysz.
- Rzeczywiście, jest już późno.- powiedziała matka i wyszła trzaskając drzwiami.

*oczami Camille*

    Bracia siedzieli przed telewizorem i oglądali jakieś bajki, więc postanowiłam wrócić do czytania książki. Z kubkiem już zimnej herbaty wyszłam na werandę naszego domu. Usadowiłam się w bujanym fotelu, a nogi przykryłam lekkim kocem. Zatraciłam się w powieści.
    W pewnej chwili poczułam na ramieniu małą rączkę. Od razu pomyślałam, że to jeden z moich braci czegoś ode mnie chce.
- Czego chcesz?- warknęłam. Podniosłam wzrok i zobaczyłam przestraszoną twarz małego chłopca. Był mniej więcej w wieku moich braci. Potem zorientowałam się, że ktoś trzyma go za rękę. Spojrzałam w górę i pierwsze co zobaczyłam to śliczne piwne oczy chłopaka.
- Hej...- zaczął niepewnie.- Jesteśmy nowymi sąsiadami. Miałem...
- Tak wiem, mama i powiedziała.- przerwałam mu i zwróciłam się do chłopczyka stojącego obok niego.- Przepraszam myślałam, że to jeden z moich braci.
     Dziecko delikatnie się uśmiechnęło.
    Wstałam z fotela i odłożyłam książkę na stolik, stojący obok. Przyjrzałam się bardziej twarzy chłopaka. Miał opaloną cerę i śliczne oczy. Po chwili zorientowałam się, że się w niego wgapiam jak jakaś idiotka i się zarumieniłam.
- Yyyyy. Proszę wejdźcie.- powiedziałam i wskazałam na drzwi, przy których stali już moi bracia.
- Mogę już iść?- spytał błagalnym tonem chłopiec.
- No dobrze, ale zachowuj się- odpowiedział chłopak i puścił dłoń małego.
- Mhmmmm. -mruknął chłopczyk i wbiegł do domu razem z moimi braćmi. Odwróciłam się do chłopaka i otwierając szerzej drzwi zaprosiłam go do środka. Wszedł pewnym rokiem i zatrzymał się w przedpokoju.
- Idź prosto do salonu i się rozgość, przygotuję coś do picia. A tak w ogóle...- popatrzyłam mu prosto w oczy.- Jestem Camille.
- Justin.- powiedział i lekko się uśmiechnął.
     Poczułam, że się rumienię, więc szybko odwróciłam się i weszłam do kuchni. Zaczęłam otwierać i zamykać szafki w poszukiwaniu... No właśnie czego ja szukałam?
- Czego się napijesz?- krzyknęłam.
Przez jakiś czas nie doczekałam się odpowiedzi, więc odwróciłam się w stronę drzwi. Już miałam pójść do salonu, ale tuż przede mną pojawiła się umięśniona sylwetka Justina.
- Poproszę tylko wody z cytryną.- powiedział i znowu się uśmiechnął.
- Spoko. A chcesz lodu?- spytałam i zrobiłam minę przypominającą "uśmiech". Pewnie wyglądałam jak idiotka, ale nad tym nie panowałam.
- Nie, dzięki.
    Jego głos był taki uroczy. Jak coś mówił, przez moje ciało przechodziły lekkie wibracje. pierwszy raz ktoś tak na mnie działał. Musiałam się opanować, bo inaczej wyjdę na jakąś psychiczną.
    Odwróciłam się i przygotowałam dwa takie same napoje. Justin wrócił do salonu, a ja wyciągnęłam ciastka i poukładałam je na małym talerzyku. Wszystko postawiłam na tacy i poszłam do pokoju, w którym czekał na mnie chłopak. Kiedy do niego wchodziłam, potknęłam się o próg i już bym upadała, ale Justin zerwał się z łóżka i pomógł przywrócić mi równowagę.
- Dziękuję.- powiedziałam,a  moje policzki znowu się zarumieniły.
    Chłopak wziął ode mnie tacę i postawił ją na małym stoliku. Siedliśmy w fotelach na przeciwko siebie i zaczęliśmy rozmawiać.
- Skąd jesteś?- spytałam.
- Z Atlanty. Mieszkałem z mamą w małej miejscowości Stratford, ale przenieśliśmy się tutaj, bo dostała lepszą pracę.
- A ten chłopiec to twój brat, tak?
- Tak. Ma na imię Charlie.
    Chłopiec usłyszał swoje imię i wychylił się zza drzwi.
- Wolałeś mnie?- spytał.
- Nie, wracaj do zabawy.-odpowiedział mu Justin i zwrócił się do mnie.- Przekręca trochę wyrazy, ale już się przyzwyczaiłem. Wiesz, to taka jakby wada wymowy. Po prostu, gdy zna dwa podobne wyrazy myli je. Czasami naprawdę trudno połapać się, o co mu chodzi.- parsknął śmiechem.
- Tsaaaa. Wiem coś o tym. Kiedyś Kevin zamiast "Daj cukierka" powiedział "Daj siekierkę"- oboje się wybuchliśmy śmiechem.
***

 Alice cały dzień myślała o Michelu, ale w końcu postanowiłą o nim zapomnieć. Wzięła pamiętnik i zaczęła pisać.

"26 kwiecień

   Zerwaliśmy z Michelem. Zdradził mnie z jakąś siksą, ale mam go gdzieś. Zaczynam wszystko od początku. Camille mi w tym pomorze. Tylko na nią mogę naprawdę liczyć. Ona mnie nigdy nie zostawi.
   Już za tydzień wychodzę ze szpitala. Nareszcie! Wystarczy, że będę jeździć na rehabilitację codziennie po południu. Możliwe, że nawet wrócę do szkoły. Niestety lekarz powiedział, że będę musiała wstrzymać się z tańcem. kiedy spytałam się na jak długo, odpowiedział
-Nie wiem.
 Potem słyszałam jak mówił do rodziców:
- Nie wiadomo czy w ogóle będzie mogła tańczyć.
Problem jest w tym, ze to przecież całe moje życie! Muszę tańczyć, bo inaczej to wszystko nie będzie miało sensu!"

Dziewczyna odłożyła zeszyt pod poduszkę i zamknęła oczy. Chciała jak najszybciej zasnąć i zapomnieć o ty co się dzisiaj wydarzyło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Omomomomom, Justin *.*
Jak się podoba? Hmm?
Popracuję trochę nad wyglądem bloga, bo na razie nie wygląda najlepiej.
I Zmieniłam nazwę ♥

    CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

1 komentarz:

  1. Justin * . * Boski rozdział
    Oczywiście, że się podoba <3
    Dziwi mnie tylko to, że ten blog jest tak cholernie zajebisty [może nie najlepiej to brzmi ale...] a nikt go nie komentuje :c

    OdpowiedzUsuń